sobota, 16 lipca 2016

Rozdział 5.

 Następnego dnia leżałam w łóżku, była dopiero siódma, więc dzieci jeszcze śpią. Nie chciałam krzątać się po domu, ponieważ Zayn też pewnie śpi. Postanowiłam zdrzemnąć się jeszcze chociaż na godzinkę. Przytuliłam się do kołdry i przymknęłam oczy. Po kilkunastu minutach ktoś wbiegł do mojego pokoju. 
- Niespodzianka!- Joe wskoczył na łóżko i usiadł obok mnie. Za nim wszedł Zayn z tacą.
- Zrobiliśmy ci śniadanie do łóżka, jak księżniczce.- malec się uśmiechnął. Spojrzałam na Malika seniora a ten tylko puścił mi oczko i podał tace, na której znajdował się omlet z warzywami oraz sok pomarańczowy. 
- Dziękuje.- zarumieniłam się.- z jakiej to okazji? 
- Bez okazji. - Zayn usiadł na skraju łóżka.- Joe, mógłbym porozmawiać z Cassie na osobności?- Chłopiec wyszedł z niezadowoloną miną.
- Chciałem cię przeprosić za wczoraj. -uśmiechnął się.- byłem zdenerwowany, ci frajerzy mogli zrobić coś tobie albo Nessie. 
- Wiem, dziękuje za pomoc.
- Podziękuj Joe'mu, bo to on chciał mi pokazać gdzie poznał swoją dziewczynę- zaśmiał się i ja również. - powiesz mi skąd ich znasz? Są starsi od ciebie, więc raczej nie ze szkoły...
- Nie odpuścisz mi, prawda?- Chłopak się tylko głupio uśmiechnął i pokiwał głową.
- Musisz mnie zrozumieć, opiekujesz się małymi dzieciakami, jestem przewrażliwiony na ich punkcie. - powiedział spokojnie.- więc, odpowiedz na moje pytanie. 
- Znam ich... to są... ee.. znajomy dziewczyny z mojej klasy, kiedyś z nią wracałam i akurat ich spotkałyśmy. 
- ok, rozumiem, ale musisz pamiętać, że to było niebezpieczne.- powiedział i wyszedł z pokoju.
Hmmm... To jest takie dziwne.. nienawidzę kłamstwa, ale sama notorycznie to robię. Ale nie mam innego wyjścia, potrzebuje tej pracy, a przede wszystkim nie wyobrażam sobie zostawienia Joe'go i Nessie. Zjadłam przepyszne śniadanie.. Naprawdę, było bardzo dobre! Ubrałam się w czarne leginsy i czerwoną bluzę do połowy uda. Związałam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam, chwytając brudne naczynia. Przechodząc przez salon zauważyłam, że Zayn i Joe układają puzzle. 
- Najedzona? 
- Tak, dziękuje, było pyszne. - uśmiechnęłam się. 
- Miło mi to słyszeć.  
- Mi też!- krzyknął maluch. Zaśmiałam się i poszłam do kuchni by włożyć naczynia do zmywarki. 
- Masz jakieś plany na dziś? - zapytał Malik Senior. 
- Owszem, opiekuje się dziećmi. - powiedziałam. - Dlaczego się pytasz?
- Planuje z Joe wycieczkę do wesołego miasteczka i chcieliśmy wziąć cię ze sobą. 
- A co z Ness? Ona jest za mała. 
- Fakt, nie pomyślałem o tym. - podrapał się po karku. 
- Jedźcie, ja zostanę w domu z Nessie. 
- Nie, to odpada.- westchnął. 
- Czemu?
- Nie chcę zostawiać cię samej. - uśmiechnął się.- chciałbym lepiej cię poznać. Może pójdziemy na lody? Joe się ucieszy.
- Dobrze.- przygryzłam wargę. 

                                                           ***
- Ja chce tyle kulek.- malec pokazał dłoń i szeroko się uśmiechnął. Zayn przewrócił oczami i kazał małemu wybierać smaki. 
- A ty? jeszcze nic nie wybrałaś.
- Nie mam ochoty.
- Ja ci wybiorę. Idźcie usiąść na dworze.- powiedział. Westchnęłam i razem z dziećmi udałam się w stronę uroczej, białej altanki. 
Wzięłam Vanesse na ręce i patrzyłam na jej śliczną buźkę. Dziewczynka zaczęła się uśmiechać. Po chwili przyszedł Zayn z tacą pyszności.
- To dla ciebie. - podał mi pucharek z kilkoma kulkami lodów.- Wybrałem lody pistacjowe, truskawkowe, waniliowe i mleczną czekoladę. 
- Przecież ja tego nie zjem, to za dużo. - powiedziałam cicho.
- Zjesz, albo cię tym nakarmię. -odpowiedział podając deser Joe'mu.
- Ej! To moja dziewczyna, tylko ja ją mogę karmić. - Joe pogroził mu palcem. A ja się zaśmiałam i pogłaskałam go po głowie. 
- Masz chłopaka? Oczywiście oprócz Joe'go. 
- Nie, nie mam. - odłożyłam Ness do wózka i zaczęłam jeść deser. 
- Naprawdę? 
- Dlaczego to cię tak dziwi?
- No cóż.. jesteś ładna, sympatyczna i urocza.- moja twarz pokryła się rumieńcami, które nieskutecznie próbowałam ukryć.- I słodko się zawstydzasz. Jak na swój wiek wydajesz się bardzo dojrzała. 
- dziękuje, ale już dość tych komplementów.- uśmiechnęłam się.
- Na dodatek jesteś bardzo skromna. 
- Zjadłem już. Mogę iść się pobawić? - Joe patrzył a to na mnie a to na Zayna. Chłopak mu pozwolił.- Ale nie podrywaj Cassie.
- Dobrze nie będę. - zaśmiał się. 
- Wracając do tematu, dlaczego nie masz chłopaka?
- Wystarczy na mnie spojrzeć. 
- Ja patrzę i nadal tego nie rozumiem. 
- A ty masz dziewczynę? 
- Nie. 
- Dlaczego? 
- hmm.. jestem bardzo wymagający. Ciężko mi znaleźć tą jedyną, a zabawa w związki na chwile, nie bawi mnie. 
- Rozumiem. - wróciłam do jedzenia deseru, gdy nagle dostałam sms'a.

"Ellie wraca dziś o 19, będę po Ciebie o 19:30, nie chcę słyszeć o żadnej odmowie ;) Harry.x "

Uśmiechnęłam się do telefonu i odpisałam mu, że będę gotowa. Czy to randka? Nie wiem, ale ciesze się z tego spotkania. 
- Jednak ktoś jest- powiedział Zayn z lekkim uśmiechał.
- To tylko kolega.- uśmiechnęłam się.- Harry, od dłuższego czasu zaprasza nie na kawę, a ja ciągle nie miałam czasu. 
- Styles?- mruknął. 
- Mhym, tak. 
- Długo się znacie? 
- Nie za bardzo. - odpowiedziałam.- a wy?
- Przyjaźnimy się od podstawówki. - odparł po chwili. - Jest dosyć specyficzny.- zaśmiał się.
- Dlaczego? 
- Wiesz, znam go bardzo długo i wiem jaki on potrafi być, ale sama się może przekonasz. 
- Może. - posłałam mu delikatny uśmiech. - chodź wydaje się bardzo miły i opiekuńczy. 
- Bo taki jest. - upił łyk kawy. - Nieważne. - Spojrzałam w kierunku bawiącego Joe'go. Znalazł sobie jakiegoś kolegę i robią babki w piaskownicy. Uśmiechnęłam się i przekierowałam wzrok na starszego z braci, który bacznie mi się przyglądał. 
- Jestem brudna? - zapytałam po chwili. 
- Nie. - uśmiechnął się. 
- To dlaczego tak patrzysz? 
- Sam nie wiem.  - Nie wiedziałam gdzie patrzeć, jego obecność strasznie mnie krępowała. 
- Nie unikaj mojego wzroku, przecież nic ci nie zrobię. 
- Wiem. 

                                                          ***
O dziewiętnastej czekałam za powrotem Elizabeth, byłam już gotowa na spotkanie z Harrym. Ubrałam zwykłe czarne rurki, biały top i czarne trampki. Tutaj nie miałam żadnych elegantszych ubrań, więc zostało mi tylko to. 
- Jeżeli chcesz to możesz już iść, ja się nimi zajmę.- do salonu wszedł Zayn trzymając malutką Nessie, na rękach. 
- Nie, poczekam. - uśmiechnęłam się
- Gdzie idziecie?- zapytał siadając obok mnie.
- Nie wiem. - odpowiedziałam obserwując Joego, który układał puzzle. - A ty? Masz jakieś plany na dziś? 
- Chyba nie, a co chcesz mnie zaprosić na randkę w trójkę?- zaśmiał się. 
- To nie jest randka. 
- Jak sobie chcesz. - Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam je otworzyć.
- Cześć Cassie.- przez próg weszła uśmiechnięta Ellie. 
- Dobry wieczór. 
- Przepraszam, że nie dałam ci znać o której wrócę, ale rozładował mi się telefon. 
- Nic się nie stało.- Uśmiechnęłam się. 
- Dzieci były grzeczne?
- Bardzo.- zaśmiałam się.
- Mamaaaaaaa!- Na korytarz wbiegł Joe a zanim wszedł Zayn z Vanessą.- Tęskniłem za tobą.- malec się do niej przytulił.
- Ja też.- pogłaskała go po głowie i spojrzała na mulata. - Dojechałeś!- Zayn podszedł do niej i dał jej buziaka w policzek. Jak Słodko!
- Samolot był opóźniony. - uśmiechnął się. Kobieta ruszyła do salonu i usiadła na sofę. Wszyscy poszliśmy w jej ślady.
- Rozumiem, że wy już się poznaliście. - spojrzała a to na mnie a to na Zayna. 
- Tak, przyjechałem w piątek w nocy, spędziłem z nimi cały weekend. 
- To super.-  w tym momencie dostałam sms'a od Harrego, że czeka pod domem. 
- To ja wezmę swoje rzeczy i już pójdę.- powiedziałam wstając i skierowałam się do pokoju, gdzie była moja torba. Ellie poszła za mną i zamknęła drzwi. 
- Przepraszam, zapomniałam ci powiedzieć, że Zayn ma przyjechać.
- Przecież nic się nie stało. Joe bardzo się ucieszył na jego widok. - odpowiedziałam zapinając torbę. 
- Cassie, czy... czy to dobry pomysł żebyś wracała? Wiesz.. po tak długiej nieobecności twój tata będzie zły. 
- Nic mi nie będzie.- zapewniłam ją choć sama się bałam. - Gdybym mogła panią.. To znaczy Ciebie, prosić o to byś nie mówiła Zaynowi o tym wszystkim
- Jasne. - kobieta się uśmiechnęła i przytuliła do mnie.- Daj mi znać gdy tylko będziesz w domu. 
- Obiecuję.
Gdy wyszłyśmy z pokoju poszłam pożegnać się z dziećmi. 
- Przyjdziesz jutro?- Zapytał Joe. 
- Zobaczę.- uśmiechnęłam się i spojrzałam na Ellie.
- Joe, Cassie ma jutro zajęcia w szkole, ja się wami zajmę. - wtrącił się mulat. Świetnie... i co ja będę robiła przez cały dzień, tydzień
- Ale ja chcę żeby przyszła Cassie.- tupnął nóżką i pobiegł do swojego pokoju. 
- Nie przejmuj się. - Zayn podszedł do mnie i się uśmiechnął.- odprowadzę cię do drzwi. - ruszyliśmy ku wyjściu
- Proszę, tu masz mój numer.- chłopak mi wręczył wizytówkę. - napisz mi jak było na randce.- znów się zaśmiał. Boże... i on ma 25 lat?
- przestań już. - powiedziałam zakładając kurtkę. 
- żartuję przecież. - podrapał się po karku.- Napisz mi później smsa albo zadzwoń, żebym ja też miał twój numer. 
- Okej. 
- No to do zobaczenia Cassie.- uśmiechnął się otwierając drzwi przed którymi stał Harry. 
- Właśnie miałem dzwonić. - powiedział kędzierzawy
- Cześć, Zayn.- powiedziałam wychodząc spoglądając ostatni raz w jego brązowe oczy. 

______________________